Serwis ten jest poświęcony wybitnemu bieszczadzkiemu artyście, poecie, muzealnikowi i pedagogowi w jednej osobie - Zdzisławowi Pękalskiemu.
Niezwykła wrażliwość towarzysząca prostolinijnemu widzeniu świata pozwala mu dostrzec piękno w formach ukształtowanych przez przyrodę. Zadziwia go kształt i faktura kawałka starego drewna znalezionego na brzegu Hoczewki. Dostrzega w dziuplach, splątanych konarach cierpienie żywego organizmu - drzewa. Widzi gwałt zadany mu ręką barbarzyńcy wbijającego gwóźdź. Drzewo broniąc się otarbia schorzałe miejsce i to staje się zaczynem artystycznej wizji.
Słoje układają się w święte postacie, które dostrzega zrazu jedynie Pękalski. Dla zwykłego śmiertelnika jest to wszak nadal zwykła deska sfatygowana świńskimi kopytami i nadgryziona zębem czasu. Dopiero misterium wyczarowywania Madonn, Pankratorów poprzez uwypuklenie tego co zrobiła już Natura pozwala nam je zobaczyć.
Dla uzyskania olbrzymiej palety form wyrazu artysta stosuje bardzo skromne środki. Do podmalunku używa zazwyczaj 2,3 barw.
Zdziwienie budzi zwyczajność używanych narzędzi pozwalajacych uzyskać tak niezwykłe efekty. Jest to gospodarska siekiera, ogrodniczy kozik, jakieś dłuta, pędzle. Jedynym odstępstwem na rzecz nowoczesności jest wyrzynarka. Widziałem nieporadne próby zastosowania innych elektronarzędzi mających ułatwić artyście prace. Zostały one szybko zaniechane i podsumowane stwierdzeniem: -To dobre dla stolarza.
Ciekawość świata ogranicza do Hoczwi i najbliższej okolicy. Przejawia się niechęcią do odbywania dalszych podróży i łatwością nawiązywania kontaktów. Tematem tych rozmów, zwłaszcza ze starszymi mieszkańcami, są wspomnienia jak to latoś bywało.
Rekompensatą niechęci do dalszych podróży są wyprawy w głąb własnej bogatej osobowości i czerpanie pełnymi garściami rymów i aforyzmów by następnie zamieniać je w wiersze powtarzane w pamięci i notowane w pośpiechu na przypadkowych świstkach papieru.
Stał się osobą "publiczną" zachowując szczerość serca, pogodę ducha, wrażliwość na zwykłe ludzkie sprawy, ...a świadek tego jest... (jak w zakończeniu wiersza "PsalmII" z tomiku "Idąc przez Bieszczad" napisał inny bieszczadzki poeta Ryszard Szociński).
Marcel Domin